Leczenie przez skórę

Leki podawane przezskórnie to zbawienie dla przewlekle chorych, osób, które nie mogą łykać tabletek, zapominalskich i tych, którzy boją się zastrzyków

Zdjęta z człowieka przeciętnego wzrostu miałaby powierzchnię około dwóch metrów kwadratowych, ważyłaby blisko 3,5 kilograma. Jest największym organem naszego ciała. Powleka nas szczelnie od stóp do głów i jest pokrowcem, który osłania nas przed szkodliwymi wpływami z zewnątrz oraz trzyma w kupie wszystko, co w środku. To ona nadaje nam kształt. Skóra. Jest naszą jedyną niczym nieosłoniętą tkanką mającą z jednej strony żywe ciało, a z drugiej świat zewnętrzny. Nic dziwnego, że często odnosi różnego rodzaju kontuzje naruszające jej ciągłość: otarcia, zadrapania, rozcięcia, oparzenia. Jak sobie z nimi radzimy? Bardzo prosto – naklejamy plaster. Ta swoista „skórna proteza” jest w naszym życiu czymś tak powszednim, że nie zastanawiamy się nad fenomenem tego wynalazku.

Bo niby co to jest – taki plaster? Wielka mi rzecz! A jednak – jeśli uświadomimy sobie, że nasz naskórek bez przerwy się łuszczy (podczas jednej minuty tracimy blisko 10 tysięcy jego komórek) i odbudowuje, że niewiele jest miejsc na naszym ciele, których nie pokrywałyby różnego rodzaju włosy, że w wielu miejscach skóra jest pofałdowana, podziurawiona porami będącymi ujściem potu i substancji natłuszczających, że jej napięcie powierzchniowe jest słabe, to naprawdę docenimy siłę plastra.

A jakby tego było mało, przed plastrem postawiono wiele wyrafinowanych wymagań. Po pierwsze, nie może zawierać substancji toksycznych, po drugie, nie powinien wywoływać podrażnień ani alergii, po trzecie, musi być wytrzymały i chronić uszkodzoną skórę przed atakiem chorobotwórczych drobnoustrojów.

I choć historia plastra sięga starożytności (Egipcjanie stosowali opatrunki z mirry przyklejane do skóry lnem nasączonym miodem), jego współczesną postać zawdzięczamy roztrzepanej gospodyni domowej. Nazywała się Josephine Dickson. Gdy w 1920 roku wyszła za mąż, była jeszcze dziewczyną. Być może to tłumaczy jej kłopoty w kuchni. Co wzięła się do przygotowywania posiłku dla swojego męża Earla, to kaleczyła sobie nożem palce. Opatrunki z bandaża nie na wiele się zdawały. Szybko się brudziły i łatwo je było zgubić. Jej zniecierpliwiony mąż wymyślił więc rodzaj samoprzylepnego okładu – tak powstał plaster z opatrunkiem.
Wynalazek wkrótce opatentowano i rozpoczęło się światowe życie plastra. Ludzie jednak nie byliby sobą, gdyby ot tak, po prostu, pozostawili go własnemu losowi, nie próbując znaleźć dla niego innych zastosowań.

Przez skórę zdrowiej

A może, skoro tak świetnie trzyma się skóry, spróbować wykorzystać go do podawania przezskórnie leków? – pomyślał prawdopodobnie ktoś, kto bardzo bał się zastrzyków. O ileż bowiem przyjemniej wetrzeć sobie lek w skórę, niż naruszać jej ciągłość igłą ze strzykawką? Kłopot z wcieraniem polegał jednak na tym, że czynność ta jest czasochłonna i zajmuje sporo uwagi. A gdyby tak wcierało się samo? Wystarczy przykleić nasączony lekiem plaster i po sprawie! Ten system podawania leku sprawdziłby się również w sytuacjach, w których lek powinien ominąć układ pokarmowy lub – jak choćby przy wymiotach – nie mógłby zostać przyjęty doustnie.

plaster

Pomysł może i prosty, ale sprawa wcale nie przedstawiała się tak różowo. Dość powiedzieć, że przezskórne systemy podawania leków opracowano dopiero w latach 80. XX wieku. Pierwszymi substancjami podawanymi w ten sposób były nitrogliceryna stosowana w chorobie niedokrwiennej serca i skopolamina, której w związku z jej działaniem uspokajającym i przeciwwymiotnym używano w przypadkach choroby lokomocyjnej. Sposób się sprawdził na tyle, że dziś przezskórnie – czyli transdermalnie – podaje się już kilkanaście substancji, a badania nad kolejnymi trwają. Jednym z najnowszych osiągnięć w tej dziedzinie jest przezskórna hormonalna terapia zastępcza oraz antykoncpecja.

Ta ostatnia to szczególnie dobra alternatywa dla pań stosujących pigułkę antykoncepcyjną. Biorąc pod uwagę, że w ciągu jednego miesiąca kobieta ma szansę 21 razy zapomnieć o tabletce (tyle jest ich w opakowaniu), naklejanie plastra z hormonami raz w tygodniu wydaje się o niebo pewniejsze. Do tego jeszcze jeden plus po stronie antykoncepcji przezskórnej: jeśli zapomnimy zmienić plaster – jesteśmy zabezpieczone jeszcze przez co najmniej 24 godziny, gdy zapomnimy połknąć pigułkę – po 12 godzinach stężenie hormonów we krwi spada tak, że tracimy ochronę antykoncepcyjną. Jako zaletę antykoncepcji przezskórnej wymienia się też omijanie układu pokarmowego – specjaliści podkreślają, że długotrwałe doustne stosowanie estrogenów (hormonów żeńskich) nie pozostaje bez wpływu na wątrobę.

Transdermalna szczepionka

Trzeba przyznać, że plaster robi karierę. Wszyscy znamy – choćby ze słyszenia – plasterki z nikotyną pomagające palaczom przetrwać głód nikotynowy bez zapalania papierosa. Opracowano też plastry pomagające uwolnić się od nałogu ludziom uzależnionym od alkoholu. To wszystko jednak nic. Dwa lata temu brytyjscy naukowcy opracowali plaster, który ma pomóc osobom po udarze. Najczęstszą przyczyną udaru mózgu są zakrzepy niesione przez prąd krwi. Blokują one drobne naczynia tętnicze w mózgu, co uniemożliwia przepływ krwi i prowadzi do martwicy niedokrwionego fragmentu tkanki mózgowej. Dużo rzadsze są udary krwotoczne po pęknięciu naczynia krwionośnego w mózgu.

Naukowcy z University of Nottingham postanowili podać leki obniżające ciśnienie krwi w postaci powoli uwalniającego tlenek azotu plastra. Sposób ten ma być szczególnie praktyczny w przypadku trudności z przełykaniem – co dotyczy prawie połowy chorych po udarze.
Innym zastosowaniem terapii plasterkowej są „samoprzylepne szczepionki”. W fazie eksperymentów jest właśnie taka przeciw grypie. Jej twórcy mają nadzieję, że bezbolesność i łatwa aplikacja przyczynią się do szerokiego stosowania szczepionki. Ograniczy to liczbę zachorowań – szczególnie wśród dzieci, które – jak wiadomo – boją się zastrzyków. Tymczasem powikłania grypy mogą u nich doprowadzić do zapalenia opon mózgowych, uszkodzenia mięśnia sercowego czy zapalenia płuc.

Podawanie leków przez skórę sprawdza się także przy przewlekłych bólach nowotworowych i uporczywych bólach wymagających podawania opioidów (środków narkotycznych o działaniu przeciwbólowym). Nie trzeba do tego już zastrzyków – od niedawna w Polsce dostępne są plastry zawierające lek o nazwie fentanyl. Naklejone na skórę działają przeciwbólowo przez trzy dni. Fentanyl działa już w bardzo małych dawkach – jego skuteczność jest blisko sto razy większa niż morfiny, dlatego osobom stosującym „plastry przeciwbólowe” zaleca się szczególną ostrożność – niewłaściwe użycie plastra może spowodować problemy z oddychaniem, dużą senność, trudności z mówieniem, poruszaniem się i myśleniem. Może też być śmiertelne. Plaster z opioidem można kupić tylko na specjalne recepty. Widzicie? Plasterek – niby takie nic, a tu proszę! Prawdziwa rewolucja w medycynie. Kiedy więc następnym razem przyjdzie wam nakleić go na skórę – popatrzcie na niego z szacunkiem.